Byłam dumna, że syn znalazł taką zaradną dziewczynę. Okazało się jednak, że mój facet też docenił jej wdzięki i zalety
Na początku byłam zadowolona, że syn znalazł dziewczynę, która wniosła w jego życie świeżość i porządek. Młoda, zaradna, z pasją do gotowania i dbania o dom. Idealna synowa – tak przynajmniej mi się wydawało…
Ale po kilku miesiącach zaczęłam dostrzegać coś dziwnego. Moje relacje z partnerem stawały się napięte, a dziewczyna syna coraz częściej pojawiała się w naszym domu, nawet wtedy, gdy syna nie było. Aż w końcu pewnego wieczoru wszystko się wyjaśniło…
Kiedy po raz pierwszy przyprowadził ją do domu, byłam pełna podziwu. Małgorzata, tak miała na imię, była ucieleśnieniem tego, co zawsze chciałam widzieć u syna. Była zaradna, pracowita, zawsze uśmiechnięta, a do tego miała niesamowity talent do gotowania. Mój syn wręcz promieniał w jej obecności, a ja odetchnęłam z ulgą, że w końcu spotkał kogoś, kto będzie go wspierał. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten anioł o uśmiechu jak z reklamy kryje coś więcej…
Z czasem Małgorzata zaczęła bywać u nas coraz częściej, nawet wtedy, kiedy syn musiał zostać dłużej w pracy. Zawsze znajdowała jakiś pretekst – a to przynosiła domowe pierogi, a to zostawiała coś, co „przez przypadek” zostawiła ostatnim razem. Na początku nie zwracałam na to uwagi, byłam zbyt pochłonięta codziennymi obowiązkami, ale w końcu zaczęłam czuć, że coś jest nie tak.
Pierwsze podejrzenia
Pewnego dnia, wracając wcześniej z pracy, zauważyłam, że Małgorzata siedzi w kuchni z moim partnerem, Januszem, i pije herbatę. Śmiali się, jakby spędzali czas w najlepszej komitywie, a ja poczułam lekkie ukłucie zazdrości. Dlaczego rozmawiali tak beztrosko, podczas gdy ja czułam, że nasz związek przechodzi przez trudny moment? Janusz był coraz bardziej zdystansowany, nie angażował się w nasze wspólne plany, a jego telefon zawsze był włączony na tryb cichy.
Zaczęłam obserwować. Za każdym razem, gdy Małgorzata była u nas, Janusz stawał się bardziej ożywiony. Przypominało to, jak zachowywał się na początku naszego związku. I wtedy dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Nie chciałam snuć pochopnych wniosków, ale te małe gesty, spojrzenia, które między nimi wymieniali, zaczęły mnie niepokoić. Próbowałam rozmawiać z Januszem, ale on tylko zbywał mnie, mówiąc, że przesadzam i że to „po prostu synowa”.
Moment prawdy
Kulminacja nadeszła pewnego zimowego wieczoru. Syn zadzwonił, że wróci później z pracy, a Małgorzata jak zwykle postanowiła wpaść do nas. Janusz od razu zaproponował, żeby usiadła z nim w salonie. Tego wieczoru postanowiłam nie udawać, że wszystko jest w porządku. Gdy weszłam do pokoju, zobaczyłam, jak siedzą blisko siebie na kanapie, a Janusz delikatnie odgarnia jej włosy z twarzy. Moje serce zamarło.
Nie mogłam powstrzymać emocji. „Co tu się dzieje?!” – wyrzuciłam z siebie, przerywając im ten intymny moment. Małgorzata szybko odsunęła się od Janusza, a on wstał, próbując uspokoić sytuację. „To nie tak, jak myślisz” – zaczął mówić, ale ja już wiedziałam. Nie musiał mi niczego tłumaczyć.
Wyjaśnienie
Okazało się, że Janusz i Małgorzata od jakiegoś czasu flirtowali za moimi plecami. Na szczęście nie doszło między nimi do niczego poważnego, ale oboje przyznali, że ich relacja była nieodpowiednia. Małgorzata wpadła w panikę, a Janusz tłumaczył się, że „to tylko niewinny flirt”. Mój syn nie miał pojęcia, co się działo za jego plecami, a ja musiałam znaleźć sposób, by powiedzieć mu prawdę.
Zdecydowałam, że opowiem mu wszystko. To była bolesna rozmowa, ale syn musiał to usłyszeć. Był w szoku i natychmiast zerwał kontakt z Małgorzatą. Janusz z kolei, mimo że przeprosił i próbował się tłumaczyć, stracił moje zaufanie. To, co mogło być niewinnym flirtem, mogło zniszczyć naszą rodzinę.
Co byście zrobili?
Jak byście postąpili w mojej sytuacji? Czy powiedzielibyście synowi prawdę od razu, czy próbowalibyście zataić całą sytuację, aby nie ranić jego uczuć? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, jestem ciekawa Waszych opinii.