Przyjaciółka ukradła mi narzeczonego, a dwa lata później przyszła z dziwną propozycją… Nie uwierzysz, co zaproponowała.
Czułam, że ten telefon zmieni wszystko. Marta, która odebrała mi narzeczonego, nagle pojawiła się w moim życiu po dwóch latach milczenia. Jej głos był spokojny, ale to, co miała mi do powiedzenia, wstrząsnęło mną dogłębnie. Czyżby znów chciała coś odebrać? Co się wydarzyło po tej rozmowie, przerosło moje najśmielsze oczekiwania…
Idealny związek… do czasu
Wszystko zaczęło się niewinnie. Łukasz był miłością mojego życia, a Marta – moją najbliższą przyjaciółką od lat. Znaliśmy się od szkoły średniej, przeszłyśmy razem przez najważniejsze etapy życia. Kiedy Łukasz oświadczył mi się, Marta była pierwszą osobą, której o tym powiedziałam. Wydawało mi się, że cieszy się razem ze mną, ale teraz wiem, że pod tą radością kryła się zazdrość.
Ślub był zaplanowany na lato. Wszystko wydawało się iść zgodnie z planem, aż pewnego dnia zaczęłam zauważać, że Marta spędza więcej czasu z Łukaszem niż ja. Zawsze znalazła jakiś pretekst – a to porady dotyczące dekoracji, a to pomoc w organizacji wesela. Z początku wydawało się to niewinne, ale coś zaczęło mi nie grać. Kiedy po raz kolejny zobaczyłam, jak Marta patrzy na Łukasza, poczułam ukłucie zazdrości. Nie podejrzewałam jednak, jak głęboko sięga ta relacja.
Zdrada, której nie zapomnę
Kiedy na kilka tygodni przed ślubem dostałam anonimowego maila, poczułam, że coś złego wisi w powietrzu. W wiadomości było tylko jedno zdanie: „Twój narzeczony spotyka się z Martą”. Nie mogłam w to uwierzyć, ale coś we mnie kazało zacząć drążyć temat. Postanowiłam zaczekać, aż Łukasz wróci z pracy, ale tego dnia spóźnił się o kilka godzin. Byłam gotowa mu to wybaczyć, jeśli tylko jego wyjaśnienia będą przekonujące, ale to, co odkryłam, przerosło moje najgorsze koszmary.
Zajrzałam do jego telefonu. Znalazłam tam długie wiadomości do Marty, pełne słów, które wcześniej były skierowane tylko do mnie. Łukasz pisał, jak bardzo ją kocha i że czuje się z nią lepiej niż ze mną. Zrozumiałam, że to nie była jednorazowa zdrada – oni planowali wspólne życie. Świat mi się zawalił.
Nowe życie bez nich
Po tym, jak cała prawda wyszła na jaw, odwołałam ślub i zerwałam kontakt zarówno z Łukaszem, jak i Martą. Oni szybko się pobrali. Próbowałam nie myśleć o tym, co się stało, ale trudno było wymazać ich z życia. Wspólni znajomi szeptali o tym, jak „idealna” jest ich nowa relacja. Bolało, ale starałam się żyć dalej. Pracowałam nad sobą, rozwijałam karierę i starałam się nie patrzeć wstecz.
Minęły dwa lata. Pewnego dnia mój telefon zadzwonił, a na ekranie wyświetliło się jej imię. Marta. Poczułam, jak serce zaczyna mi walić. Dlaczego po tym wszystkim nagle postanowiła się odezwać?
Dziwna propozycja
Z wahaniem odebrałam. Marta brzmiała spokojnie, jakby nic nigdy się nie wydarzyło. Po krótkiej wymianie grzecznościowych zdań, przeszła do sedna. Chciała się spotkać. „Muszę ci coś powiedzieć” – jej głos drżał, co mnie zaintrygowało, ale także zaniepokoiło. Zgodziłam się, choć nie byłam pewna, co mogłoby wyjść z tej rozmowy.
Kiedy się spotkałyśmy, Marta wyglądała na zmęczoną, zupełnie inną od tej pewnej siebie kobiety, którą pamiętałam sprzed lat. Zaczęła opowiadać o swoim małżeństwie z Łukaszem. Wyznanie, które padło, było jak cios prosto w serce: „On cię nigdy nie przestał kochać, dlatego nasz związek się sypie”. Byłam w szoku, ale to nie koniec.
Marta, z oczami pełnymi łez, złożyła mi propozycję. Chciała, abym spróbowała odzyskać Łukasza. Byłam zszokowana i zdruzgotana jednocześnie. Ona, kobieta, która go ode mnie ukradła, teraz prosiła, abym go „wzięła” z powrotem. „Nie potrafimy być razem, on cię cały czas wspomina… może tak miało być?” – mówiła, niemal błagając mnie o coś, czego nie mogłam pojąć.
Kto tu jest ofiarą?
Siedziałam w milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć. Czy to możliwe, że Łukasz naprawdę nigdy mnie nie przestał kochać? A może Marta po prostu szukała wyjścia z toksycznego małżeństwa i chciała przerzucić odpowiedzialność na mnie? Czułam, że wplątano mnie w dziwną grę, której reguł nie znałam.
Nie zgodziłam się na jej propozycję, ale tamta rozmowa na długo utkwiła mi w pamięci. Nie wiem, co Marta chciała osiągnąć, ale jedno było pewne – ani ona, ani Łukasz nie mieli już miejsca w moim życiu. Dwa lata temu myślałam, że to ja jestem ofiarą tej zdrady, ale teraz, po tej rozmowie, nie wiedziałam, kto tak naprawdę przegrał więcej.