Teściowie zmuszali mnie do podpisania intercyzy. W rewanżu zażądałam, żeby płacili mi za sprzątanie i gotowanie

Od dnia, w którym zaręczyłam się z Markiem, jego rodzice nieustannie wtrącali się w nasze życie. Największe napięcie pojawiło się, gdy zaczęli nalegać na podpisanie intercyzy. Nie spodziewali się jednak, że postawię własne warunki…

Nie zamierzałam ulegać presji teściów, ale ich dalsze działania tylko pogłębiały konflikt. Gdy padła moja odpowiedź, atmosfera w domu aż iskrzyła od emocji. A co się stało później…

Pierwsze iskry

Kiedy Marek poprosił mnie o rękę, byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Wspólne plany, wybór sukni i wizja naszej przyszłości napawały mnie radością. Wszystko zmieniło się, gdy do sprawy zaczęli mieszać się jego rodzice. Już podczas pierwszej wspólnej kolacji padło:
– Marto, zanim weźmiecie ślub, trzeba uregulować sprawy majątkowe – powiedziała teściowa, wbijając we mnie swoje chłodne spojrzenie. – Intercyza to konieczność.

Zamurowało mnie. Nie byłam ani materialistką, ani osobą, która chciała wzbogacić się na cudzym majątku. Mój majątek był równie pokaźny, co Marka – oboje pracowaliśmy ciężko na to, co mieliśmy.

Marek między młotem a kowadłem

Marek, ku mojemu zdziwieniu, nie zareagował. Zamiast tego spuścił wzrok i bawił się widelcem. To właśnie zabolało mnie najbardziej – brak wsparcia. Kiedy później zapytałam go o to wprost, odpowiedział:
– Marta, to tylko formalność. Oni się martwią, a ja chcę, żeby byli spokojni.

Te słowa wywołały pierwszą poważną kłótnię w naszym związku. Wytknęłam mu, że brakuje mu odwagi, by stanąć po mojej stronie. On z kolei zarzucił mi, że robię z tego problem, którego nie ma.

Ostateczne starcie

Kilka dni później teściowie zjawili się u nas z gotowym dokumentem. Byli zaskakująco pewni siebie, ale ja miałam już przygotowaną odpowiedź. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
– Zgadzam się na intercyzę, ale pod jednym warunkiem.

Ich oczy aż zabłysły z ciekawości.
– Jakim? – zapytała teściowa.
– Od tej pory będę wystawiać wam rachunki za każde sprzątanie i gotowanie. Skoro mamy traktować nasz związek jak biznes, to niech to będzie sprawiedliwe.

Zapadła cisza. Teściowa otwierała i zamykała usta, jakby nie wiedziała, co powiedzieć. Marek wyglądał, jakby miał ochotę zapaść się pod ziemię.

Prawda wychodzi na jaw

Po tej rozmowie nastąpiła cisza, ale nie na długo. Następnego dnia teściowa zadzwoniła, żeby oznajmić, że zmienia zdanie. Powiedziała:
– Marta, chyba źle się zrozumiałyśmy. Może faktycznie przesadziliśmy z tą intercyzą. Nie chcemy, żebyś czuła się niesprawiedliwie traktowana.

Byłam w szoku. Dopiero po rozmowie z Markiem zrozumiałam, co się naprawdę stało. Okazało się, że to Marek, widząc moją determinację, postawił sprawę jasno – albo jego rodzice odpuszczą, albo nie będzie ślubu.

Co sądzisz o tej sytuacji? Jak Ty byś zareagował, gdyby teściowie próbowali wymusić podpisanie intercyzy? Daj znać w komentarzach na Facebooku!