Pastor Miller i młoda organistka z parafii wracali razem wozem z miasta. Nagle rozpętała się burza nad nimi, pioruny zaczęły walić wokół. W pewnym momencie piorun uderzył, zabijając konia.
Przerażeni schowali się pod wozem tuląc się do siebie.Bardzo szybko pastorowi przyszły złe myśli do głowy. Uchylił spodni, wskazał dziewczynie na dół i z namaszczeniem mówi:
– Ten oto narząd dany od Boga potrafi dać życie.
Dziewczyna na to:
– To niech pastor zapakuje go w konia, to pojedziemy do domu.