Kiedy przyszło do wyboru chrzestnych dla mojego syna, byłam bardzo ostrożna. Chciałam, aby były to osoby, które będą obecne w jego życiu, zarówno duchowo, jak i emocjonalnie. Uzgodniłam z mężem, że najlepiej będzie, jeśli wybierzemy kogoś z naszej rodziny, aby więzi były jeszcze silniejsze. Zwróciliśmy się do mojej kuzynki i kuzyna męża, którzy, ku naszej radości, z entuzjazmem przyjęli naszą prośbę. Oboje zapewniali, że będą wsparciem dla naszego syna – nie tylko od święta, ale i w codziennych chwilach.
Chrzest odbył się pięknie. Był to dzień pełen emocji i wzruszeń, a ja czułam, że mój syn ma najlepszych chrzestnych, jakich mogłam sobie wymarzyć. Jednak z czasem zaczęłam dostrzegać, że te obietnice pozostały tylko słowami.
Zaniedbanie obowiązków chrzestnych
Na początku kontakt był całkiem dobry. Chrzestni od czasu do czasu odwiedzali mojego syna, przynosili drobne prezenty na święta i urodziny. Ale w miarę upływu czasu, ich zaangażowanie stawało się coraz rzadsze. Zniknęły wizyty, a prezenty zamieniły się w szybkie telefony z życzeniami – czasami nawet po terminie. Czasami dostawaliśmy czekoladę na większe okazje, ale na tym się kończyło.
Mimo to, liczyłam, że może z czasem zrozumieją, że rola chrzestnych to coś więcej. W końcu, chrzestni są nie tylko po to, by uczestniczyć w ważnych wydarzeniach, ale również po to, by wspierać duchowo i emocjonalnie w codziennym życiu. Wierzyłam, że może pewnego dnia przypomną sobie o tych obietnicach.
Gdzie są ich obowiązki?
Z każdym kolejnym świętem czułam coraz większe rozczarowanie. Czy to święta Bożego Narodzenia, czy urodziny, chrzestni mojego syna coraz częściej o nim zapominali. Zamiast zbliżać się do dziecka, oddalali się od niego, a ja czułam, że straciłam nadzieję na ich zaangażowanie. Czułam, że syn zasługuje na więcej – na kogoś, kto faktycznie będzie dla niego wsparciem, a nie tylko postacią, która pojawia się raz na rok z czekoladą.
Słyszałam kiedyś o sytuacjach, w których rodzice mogli starać się o alimenty od chrzestnych w skrajnych przypadkach. Zaczęłam się zastanawiać, czy moja sytuacja nie kwalifikuje się właśnie jako taki przypadek. Czy mogłabym złożyć wniosek o alimenty, aby chrzestni poczuli odpowiedzialność za mojego syna, tak jak obiecywali? Czy to w ogóle możliwe?
Szukam porady
Z każdym dniem czuję coraz większą frustrację, że chrzestni mojego syna nie spełniają swoich obowiązków. To nie tylko kwestia prezentów czy obecności na uroczystościach – chodzi o wsparcie emocjonalne, którego mój syn potrzebuje i którego oczekiwałam, wybierając ich na chrzestnych. Chrzest to nie jest tylko formalność – to zobowiązanie, które oni dobrowolnie przyjęli. Teraz zastanawiam się, czy mogę domagać się od nich wsparcia finansowego w postaci alimentów, skoro ich obietnice nie zostały spełnione.