Mam 3 dzieci z poprzednich związków i 2 z obecnego małżeństwa. Ludzie myślą, że jestem ustawiona na 800+, ale nie mają pojęcia o życiu…

Mam troje dzieci z poprzednich związków i dwoje z obecnego małżeństwa. Gdy wychodzimy na spacer, ludzie czasem patrzą na nas jak na jakąś sensację. W ich oczach to, że mam piątkę dzieci, automatycznie czyni mnie „ustawioną” osobą, która żyje na cudzym garnuszku. Jakby program 800+ był moim jedynym źródłem dochodu, a ja sama nie robiłam nic poza liczeniem pieniędzy, które wpływają na moje konto.

Nie ukrywam, że wsparcie z programu pomaga, ale czy to oznacza, że jestem ustawiona? Ludzie, którzy tak myślą, nie mają pojęcia, jak wygląda życie wielodzietnej rodziny. Codzienność to rachunki, troska o dzieci, ich przyszłość i ciągła walka o to, by wszystkim zapewnić godne warunki. Życie to nie tylko pieniądze, a na pewno nie te z programu 800+.

Codzienna walka

Prawda jest taka, że życie z piątką dzieci to codzienna walka. Każdego dnia staram się połączyć obowiązki matki, żony, pracownicy i gospodyni domowej. Rano trzeba wyszykować dzieci do szkoły i przedszkola, zadbać, by zjadły śniadanie, miały wszystko na czas. Potem praca, a po niej kolejne obowiązki – zakupy, gotowanie, pranie. A na koniec dnia, kiedy już wydaje się, że znajdę chwilę dla siebie, pojawiają się inne sprawy do załatwienia.

Często słyszę, że „mam szczęście, bo tyle dzieci to same zyski z programu”. Ale jakim zyskiem jest to, że nie śpię po nocach, martwiąc się o ich zdrowie i edukację? Nikt nie widzi, jak wyczerpujące bywa wychowanie tak licznej rodziny. Nikt nie mówi o odpowiedzialności, która ciąży na barkach rodzica.

Stereotypy i fałszywe osądy

Najbardziej bolesne są jednak stereotypy, które krążą wokół osób mających wiele dzieci. Dla niektórych jesteśmy „darmozjadami”, którzy żyją z państwowej pomocy. A prawda jest taka, że ja i mój mąż ciężko pracujemy, by zapewnić naszym dzieciom to, czego potrzebują. Te 800+ to kropla w morzu potrzeb, a każdy grosz trafia na rzeczy, które pomagają dzieciom: na edukację, zdrowie, rozwój. Ludzie z zewnątrz tego nie widzą, bo nie chcą widzieć.

Zdarza się, że czuję na sobie oceniające spojrzenia w sklepie, kiedy robię zakupy. Czasem ktoś rzuci w moją stronę komentarz w stylu „dobrze, że jest 800+”. I to boli, bo niektórzy ludzie naprawdę nie rozumieją, jak wygląda prawdziwe życie wielodzietnej rodziny. Oni widzą tylko liczby, nie widząc wysiłku, który każdego dnia wkładamy w wychowanie naszych dzieci.

Moje życie, moje wybory

Wychowując piątkę dzieci, każdego dnia zmagam się z nowymi wyzwaniami. Nie wybrałam tej drogi dla pieniędzy ani dla czyjejś aprobaty. Każde z moich dzieci to cud i dar, a ja staram się być dla nich najlepszą matką, jaką mogę być. To nie jest łatwe, ale to moje życie, moje wybory i moje poświęcenia.

Tak, program 800+ pomaga, ale to nie on kształtuje nasze życie. To nasza ciężka praca, troska i miłość do dzieci tworzą naszą codzienność.

Co o tym myślicie?

Czy waszym zdaniem osądy ludzi są krzywdzące? A może też doświadczyliście podobnych stereotypów? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach na Facebooku!